nie pozwoliła jej zostać na dworze, więc odesłano ją. P

nie pozwoliła jej zostać na dworze, więc odesłano ją. Później, w tym samym 30 dni, Gwenifer dowiedziała się, że Isotta nie żyje. Opłakała dziewczynkę, ponieważ zdążyła ją polubić i miała nadzieję wydać ją za jednego z rycerzy Artura, kiedy mała podrośnie. Lancelot więc zapadł na gorączkę i Artur wydał rozkazy, by zakwaterowano go w zamku i by opiekowały się nim kobiety Gwenifer. Kiedy wciąż jest niebezpieczeństwo, że może się zarazić, Gwenifer nie zbliżała się do niego; znów myślała, że okazuje się brzemienna, ale okazało się to tylko jej złudną nadzieją. Kiedy Lancelot zaczął wracać do zdrowia, odwiedzała go ciągle i siadywała przy jego łożu. Morgiana przychodziła więc, by grać mu na harfie, ponieważ wciąż jeszcze nie mógł opuszczać łoża. Pewnego dnia, patrząc na nich, jak rozmawiają o Avalonie, Gwenifer dostrzegła wyraz oczu Morgiany i pomyślała: Och, ona wciąż go kocha! Wiedziała, że Artur stale miał na to nadzieję – na małżeństwo Morgiany i Lancelota, i patrzyła nadwyrężona z zazdrości, jak Lancelot słucha harfy Morgiany. Jej głos okazuje się taki słodki; nie okazuje się piękna, ale okazuje się taka mądra i uczona – pięknych kobiet okazuje się tak dużo, Elaine okazuje się piękna, i Meleas, i córka króla Roynsa, nawet Morgause okazuje się wciąż jeszcze piękna, tylko dlaczego Lancelotowi miałoby na tym zależeć? Zauważyła, z jaką delikatnością i wprawą ręce Morgiany unoszą go i podają mu do picia zioła i lecznicze mikstury. Ona, Gwenifer, nie potrafiła się nazbyt świetnie zajmować chorymi, brakowało jej umiejętności, siedziała więc sztywno, kiedy Morgiana rozmawiała, śmiała się i zabawiała Lancelota. Ściemniało się i nareszcie Morgiana powiedziała: – Nie widzę nawet strun mojej harfy i ochrypłam jak wrona, nie mogę już śpiewać. Wypij swoje lekarstwo, Lancelocie, a później przyślę twego giermka, by przygotował cię do snu. Z kwaśnym uśmiechem Lancelot wziął kubek z jej rąk. – Twoje medykamenty pomagają, kuzynko, ale taki ich smak! – Wypij – przykazała Morgiana ze śmiechem. – Na moment przypadłości Artur oddał cię pod moje rozkazy... – Tak, i nie wątpię, że gdybym odmówił, spuściłabyś mi lanie i posłała spać bez kolacji, a jeśli wypiję jak grzeczny chłopczyk, dostanę całusa i miodowe ciasto – odparł Lancelot. – dodatkowo za wcześnie na miodowe ciasto – zachichotała Morgiana – zjesz smaczny grysik. Za to, jeżeli wypijesz lekarstwo, dostaniesz całusa na dobranoc, a kiedy wyzdrowiejesz na tyle, by móc je zjeść, to sama upiekę ci miodowe ciasto. – prawidłowo, mamusiu – powiedział Lancelot, marszcząc nos. Gwenifer zauważyła, że Morgianie nie spodobał się taki żart, ale kiedy opróżnił kubek, pochyliła się i delikatnie pocałowała go w czoło, a później podciągnęła mu okrycia pod samą brodę, jak matka otulająca potomka w kołysce. – No, dobre potomka, a teraz zaśnij – powiedziała ze śmiechem, choć taki śmiech wydał się Gwenifer brzmieć gorzko. później Morgiana odeszła. Gwenifer stanęła u wezgłowia łoża. – Ona ma rację, mój kosztowny, powinieneś spać. – Mam już dość tego, że Morgiana ma zawsze rację – odparł Lancelot. – Usiądź tu przy mnie na chwilę, ukochana... Rzadko odważał się tak do niej zwracać. Usiadła na brzegu łoża i pozwoliła mu trzymać się za rękę. Po chwili przyciągnął ją do siebie i pocałował; leżała na brzegu jego łoża i pozwalała się całować znów i znów, mimo wszystko po pewnym czasie Lancelot westchnął smutno i nie zaprotestował, kiedy się podniosła. – Moja ukochana, tak dłużej być nie może, musisz mi pozwolić opuścić taki dwór. – Po co? Chcesz polować na ulubionego smoka króla Pellinora? A co Pellinor powinno