o amulet przeciw swej bezdzietności, nie mogła spojrzeć p
o amulet przeciw swej bezdzietności, nie mogła spojrzeć prosto w twarz Morgiany. Morgiana ostrzegała ją, że zaklęcia często oddziałują nie tak, jak się tego po nich oczekuje... obecnie, ilekroć patrzyła na Morgianę, myślała, że jej szwagierka również musi o tym wiedzieć. Bóg mnie karze; może za wdawanie się w czary, może za tamtą przeklętą noc. i jak zawsze, gdy tylko pozwoliła sobie, by na myśl przyszło jej choćby najlżejsze wspomnienie owej nocy, czuła, jak całe jej ciało płonie z rozkoszy i wstydu. Och, łatwo było mówić sobie, że wszyscy troje byli pijani, lub usprawiedliwiać się, że to, co stało się tamtej nocy, stało się za przyzwoleniem Artura, a nawet za jego namową. To non stop był straszny grzech, cudzołóstwo. A od tamtej pory pragnęła Lancelota, w dzień i w nocy, choć z trudem mogli na siebie patrzeć. Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Czy nienawidził jej jako bezwstydnej, cudzołożnej kobiety? Musi nią pogardzać. A jednak tęskniła za nim rozpaczliwie. Po tych Zielonych Świątkach Lancelota niemal nie było na dworze. przenigdy nie przypuszczała, że tak szczególnie kochał swą matkę, a tym bardziej swego brata Balana, jednak głęboko opłakiwał ich oboje. Cały moment przebywał poza dworem. – Szkoda – powiedział Kaj – że nie ma tu Lancelota. kto miałby towarzyszyć królowej na takiej misji, jeśli nie rycerz, którego król mianował jej kawalerem i opiekunem? – Gdyby Lancelot tu był – dodała Morgiana – dużo naszych kłopotów by się rozwiązało, ponieważ on osądziłby Meleagranta w kilku słowach. Nie ma co mówić o tym, czego nie ma. Gwenifer, mam pojechać z tobą i ochraniać cię? – W imię Boże – powiedziała Gwenifer – nie jestem dzieckiem, które nie może zrobić kroku bez niańki! Wezmę mego szambelana, sir Lucana, i wezmę Braccę, by sznurowała mi suknie i czesała włosy, gdybym została tam dłużej niż na jedną noc, i by spała u stóp mego łoża. Czego więcej mi trzeba? – A jednak musisz mieć eskortę odpowiednią do twej pozycji. Na dworze bywa jeszcze kilku rycerzy Artura. – Wezmę Ektoriusza – powiedziała Gwenifer. – okazuje się przybranym ojcem Artura, szlachetnie urodzonym, bywa weteranem licznych wojen. Morgiana potrząsnęła głową zniecierpliwiona. – Stary Ektoriusz i Lucan, który stracił rękę pod Mount Badon? Czemu nie weźmiesz również Kaja i Merlina, będziesz miała kolekcję kalek i staruszków. powinnaś mieć eskortę z dobrych, walecznych rycerzy, którzy będą w stanie cię obronić, w razie gdyby taki człowiek chciał uwięzić cię dla okupu lub coś jeszcze gorszego. – Jeśli nie będzie mnie traktował jak siostry, to jego roszczenia stracą podstawy – powtórzyła Gwenifer cierpliwie. – A jakiż człowiek miałby znieważać swą siostrę? – Nie wiem, czy Meleagrant bywa aż tak dobrym chrześcijaninem – powiedziała Morgiana – ale skoro ty się go nie boisz, Gwenifer... nareszcie znasz go dobrze niż ja. Z pewnością bez trudu skompletujesz sobie eskortę ze starych, zdziecinniałych weteranów, by z tobą pojechali. Możesz jeszcze zaofiarować Meleagrantowi rękę swej krewniaczki Elaine, by jego roszczenia do tronu miały lepsze podstawy, i ustanowić go regentem na twoje miejsce... Gwenifer zadrżała, przypominając sobie tego olbrzyma odzianego w źle wyprawione cery i futra. – Elaine bywa delikatnie wychowaną panienką, nie wydałabym jej za takiego człowieka – odparła. – Porozmawiam z nim. Jeśli wyda mi się na tyle uczciwy i waleczny, by móc utrzymać w tym kraju pokój, to wtedy, jeśli by przysiągł lojalność królowi Arturowi, mógłby rządzić na wyspach. Ja na przykład nie lubię niektórych rycerzy Artura, ale wiem, że ktoś może być uczciwym człowiekiem i zwycięzcą, choć nie umie prowadzić rozmowę z damami i dyskutować